poniedziałek, 18 listopada 2013

Everybody carries a shining star inside...

Był wieczór. Mała blondynka siedziała na balkonie i wpatrywała się w niknącą za horyzontem błękitną planetę. Jej przyjaciółki poszły spać, mama dawno ją utuliła do snu, lecz ona jakoś nie mogła usnąć. Myślała cały czas o tym, jak tam jest, bo wiedziała, że inaczej niż tu, na Księżycu. Wiedziała, że tu jest jej miejsce, ale coś w niej cały czas wyrywało się na Ziemię. Miała nadzieję, że pewnego dnia jej marzenie się spełni...

10 lat później
– Mamo, ja naprawdę wiem, co robię! Chcę tam być i koniec! – piękna długowłosa blondynka mocno gestykulując próbowała przekonać swoją srebrnowłosą matkę.
– Serenity, nie możesz tam się udać sama. Jeżeli już tak bardzo tego chcesz, muszą być z tobą przynajmniej Mars i Venus.
– No dobrze mamo. Ale nie muszę tam używać całego tego rynsztunku? – tu wskazała na swoją białą suknię oraz inne ubrania wiszące w jej szafie. – Ja chcę tam być incognito. One też. – wskazała na zdezorientowane wojowniczki.
– Jak normalne dziewczyny?! Serenity, przecież jesteś... – królowa nie dokończyła bo jej córka popatrzyła na nią znacząco.
– Wiem, kim jestem. Mamo, ja tam jadę na wakacje, a nie z oficjalną wizytą. – Serenity była nieubłagana i w końcu z ciężkim sercem królowa musiała się na to zgodzić.
Przed teleportacją wręczyła każdej z dziewcząt mały pakunek. Serenity dostała broszkę w wygrawerowanym na środku księżycem, a jej towarzyszki pióra ze znaczkami planet na skuwkach.
– Noście to zawsze przy sobie. Pozwoli wam się to przemienić w wojowniczki. Licho nie śpi...
Po tych słowach wypowiedziała formułkę teleportacji.

Była tak szczęśliwa, że nie potrafiła tego powiedzieć. Na Ziemi nie używała swojego imienia. Wymyśliła sobie nowe: Usagi. Venus i Mars używały swoich prawdziwych imion: Minako i Rei. Były szczęśliwe. Całymi dniami opalały się na plaży, czasem pluskały się w morzu. Pewnego dnia obok nich rozłożyło się trzech chłopaków. Krótkowłosy brunet, blondyn oraz białowłosy. Od razu zaczęli się interesować dziewczętami – brunet Usagi, blondyn Rei, a białowłosy Minako. Dla dziewcząt było to coś nowego. Wojowniczki trochę się broniły, w przeciwieństwie do Usagi. Ta od razu się zakochała w tajemniczym nieznajomym.

Któregoś wieczora wybrali się na plażę. Siedzieli oparci o siebie i patrzyli w rozgwieżdżone niebo.
– Wiesz, Mamoru, ja nigdy nie widziałam księżyca od tej strony. Zawsze widziałam Ziemię z jego perspektywy.
– Usagi, teraz masz okazję do podziwiania go w całej okazałości.
W tym czasie zobaczyli spadającą gwiazdę.
– O czym pomyślałaś Usagi?
– O tym, jak bardzo Cię kocham i o tym, że chciałabym tu zostać na zawsze. Ale niestety jest to niemożliwe. Jutro muszę wracać do domu. – Popatrzyła smutnym wzrokiem na ukochanego. Ten delikatnie ucałował jej usta.
– Spotkamy się kiedyś?
– Raczej nie. Moje miejsce jest tam – wskazała palcem srebrny glob.
– W takim razie zamknij oczy.
Na szyi poczuła chłód. Kiedy je otworzyła Mamoru nigdzie nie było. Sięgnęła ręką do dekoltu i poczuła pod palcami naszyjnik w kształcie gwiazdy. W kieszeni bluzy zaś miała list o treści:
Ta gwiazda pięknie lśni. Jednak ta, która jest w Tobie emanuje najpiękniejszym światłem w całej galaktyce.


XX wiek – po walce z Galaxią
– Wiesz, Mamoru, co mi tak naprawdę pomogło z nią wygrać? Twoje słowa.
– Jakie słowa? – mężczyzna popatrzył na nią zdziwiony.
– Te o gwieździe wewnątrz mnie.
Widząc jego jeszcze większe zdziwienie opowiedziała mu o historii z przeszłości. Mamoru uśmiechnął się i przytulił ją.
– Skąd wiedziałaś, że to ja? – Zapytał z lekkim uśmiechem.
– Po prostu to czułam tutaj – położyła jego dłoń na swoim sercu i pocałowała go najczulej jak tylko mogła.

  


1 komentarz:

  1. widzę że zapowiada się ciekawe opowiadanie więc będę go śledzić :) fanka

    OdpowiedzUsuń