sobota, 18 stycznia 2014

Missing

Tego wieczora odczuwała jego brak jeszcze bardziej niż zwykle. Oparła dłonie na balustradzie. Zapatrzyła się w spokojne morze. Ta noc była piękna. Na niebie lśnił sierp księżyca, a gwiazdy tworzyły różne konstelacje. Po policzkach ciekły jej łzy. Uniosła twarz ku księżycowi.
- Tak bardzo za tobą tęsknię, Mamoru...
Była sama. Odprawiła wszystkie dziewczyny oraz Seyię. Musiała pobyć tutaj sama. W tym miejscu, gdzie tak wiele się wydarzyło. Miała gdzieś, że wróg wie, kim jest. Zapatrzyła się w spokojną wodę. Kilka lat temu nieopodal spadła na nich z nieba Chibiusa. Tu wtedy zerwali i się pogodzili. Tutaj spędzali razem wszystkie ważne dla nich dni i rocznice. Dzisiaj jest jedna z nich - urodziny Mamoru. Kolejne łzy spływały jej po policzku. W tamtym roku Chibiusa wraz z dziewczynami zrobiły dla niego przyjęcie niespodziankę. Wtedy była wściekła. Teraz oddałaby za to wszystko.
- Gdzie jesteś? Proszę, daj mi jakiś znak! - krzyknęła w noc. Księżyc zdawał się milczeć.
Nagle zaczął wiać wiatr, a gwiazdy zmieniały swoje położenie przybierając kształt Endymiona obejmującego Serenity. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Po chwili wiatr przestał wiać, a gwiazdy wróciły na swoje dawne miejsce. Usagi zaś poszła do domu.
Miała sen. Sen, w którym wychodziła za mąż. Widziała jego oczy, słyszała głos, ale nie mogła go dotknąć.
Usako, bądź dzielna... Kocham cię. Ta miłość doda Ci sił w walce. A po niej...
W tym momencie się obudziła. Położyła rękę na piersi. Serce tłukło się w niej jak ptak w klatce. Podeszła do telefonu. Wiedziała, że nikt nie odbierze, ale chciała usłyszeć tylko jego głos. Choćby nagrany na automatycznej sekretarce. Nagle zaczęło grać radio. Trzy Gwiazdy śpiewały o poszukiwaniu miłości. Popatrzyła na śpiącą Chibi Chibi. Ta dziewczynka dawała jej jakąś wewnętrzną siłę. Odwróciła wzrok i dojrzała zdjęcie przedstawiające ją, Mamoru i Chibiusę. Nie musiała szukać swojej miłości, bo ją znalazła. Już dawno.

Kilka lat później
Stali trzymając się za ręce. Ona w białej sukni, on w czarnym garniturze. Pod nimi było spokojne morze, a nad nimi rozgwieżdżone niebo. Pocałowali się. Nagły powiew wiatru spowodował, że blondynka spojrzała na nocne niebo. Uśmiechnęła się widząc znajomą konstelację. Tym razem gwiazdy zostały tak na zawsze.


______________________________________
Uspokajam - będzie kontynuacja Childhood love. To opowiadanie powstało z potrzeby chwili i mam nadzieję, że się spodoba.
Pozdrawiam zimowo :)

2 komentarze:

  1. fajne pewnie że fajne :))) no i czekam na kontynuację wcześniejszej :)))))))) fanka 12

    OdpowiedzUsuń
  2. cudne :D
    obrazek od razu skojarzyłam zanim przeszłam na dół strony ^^

    OdpowiedzUsuń