Co do ostatniej zagadki: Jedyną dobrą, ale cząstkową odpowiedź dała Marta. Osobą opisywaną była Rei.
Konkurs jednak trwa dalej: teraz trzeba znaleźć jej partnera ;) Pairing klasyczny, więc możliwości są właściwie dwie :) Kto pierwszy ten lepszy :)
______________________________________________________
Dla wszystkich zakochanych jakąkolwiek miłością :)
Stała na lotnisku. W sumie sama nie wiedziała, co tam robi. A tak. Przyleciała do Paryża, żeby się odciąć. Chwilowo potrzebowała samotności. Potrzeba ta była tak silna, że nikomu nic nie powiedziała. Pierwszy raz poszła na żywioł. Tylko... tak. Nie znała francuskiego, a jakoś nikt dookoła nie znał japońskiego. Szła "na ślepo", podziwiając po drodze wszystko to, co można było zobaczyć. To miasto miało jakiś taki urok. Żyło własnym życiem, a ona nawet po wielogodzinnej podróży nie czuła zmęczenia. Dotarła jednak do hotelu. Miłą niespodzianką okazała się obsługa w języku japońskim. Po nocy spędzonej w hotelowym pokoju, postanowiła zapytać recepcjonistkę o jakiegoś przewodnika. Chciała zobaczyć choć kilka miejsc w Paryżu, jednak wiedziała, że sama nie da rady. Recepcjonistka po chwili zastanowienia przyprowadziła do niej niewiele starszego chłopaka.
- To jest Luc, mademoiselle. Oprowadzi panią po Paryżu. Mam nadzieję, że zobaczy pani to, co chce.
Mako była zauroczona chłopakiem. Czuła, że się rumieni patrząc na niego.
- Tylko się nie zakochaj... - szepnęła do siebie.
- Czy mogę? - zapytał Luc podnosząc jej torebkę, którą z wrażenia wypuściła z rąk.
- Tttak - wyjąkała Mako, oblewając się rumieńcem. Luc się tylko uśmiechnął, po czym zapytał:
- To gdzie idziemy?
- Wszędzie. - powiedziała, po czym ciszej dodała: - Oczywiście w takie miejsca, które można zwiedzić bez większych przeszkód... Jestem tu tyko na dwa dni, pojutrze wracam do domu...
- Zatem nie mamy czasu do stracenia.
Wycieczka była intensywna. Po spacerze przez Pola Elizejskie i zwiedzaniu Luwru, przyszedł czas na smaczne kasztany na placu Pigalle oraz spacer nad Sekwaną. Do hotelu wróciła późnym wieczorem. Oczywiście umówili się na następny dzień. Była jednak tak zmęczona, że usnęła od razu po położeniu się do łóżka. Następnego dnia Luc zabrał ją w miejsca praktycznie nieznane turystom. Mogła zobaczyć Paryż "od kuchni". Była szczęśliwa. Czuła, że się zakochała. Prawdziwą niespodziankę otrzymała jednak wieczorem. Była to kolacja na Wieży Eiffla. Nie była to wystawna kolacja na jej szczycie. Były to kanapki na drugim tarasie widokowym. Po kolacji obejrzeli pokaz fajerwerków. Na koniec dostała od Luca lizaka w kształcie serduszka. Zaczerwieniona zapytała:
- Z jakiej to okazji?
- Dziś są walentynki, cherie. Nawet, jeżeli to uczucie nie przetrwa, wiedz, że się w tobie zakochałem...
Mako czuła, że to jest... właściwie sama nie umiała tego określić. Wracali do hotelu przytuleni. Chciała zostać tam jeszcze choćby na tydzień, ale nie mogła. W Tokio miała pracę, przyjaciół no i Motokiego. Pożegnali się krótkim pocałunkiem przed drzwiami od jej pokoju. Następnego dnia w samolocie otworzyła książkę, którą kupił jej Luc pierwszego dnia. Był to przewodnik po Paryżu w języku japońskim. Przeglądając strony zauważyła pomiędzy nimi jakąś zakładkę. Było to zdjęcie zrobione na tle Wieży Eiffla. Na odwrocie napisano: Zawsze kochaj i bądź kochana, tak jak wtedy na zdjęciu. Luc.
ciekawe :) fanka12
OdpowiedzUsuńdzięki :D
OdpowiedzUsuńUrocze to, takie przyjemne i w ogóle romantyczne.
Powinno mnie dołować, ale tak nie jest :)