- To beznadziejne. - Mała Dama z impetem zamknęła podręcznik do matematyki.
- Beznadziejne mówisz? - obok niej pojawiła się goszcząca z wizytą w Kryształowym Pałacu Księżniczka Kakyuu. Spojrzała na podręcznik i naburmuszoną minę Chibiusy. - Dlaczego mówisz, że to jest beznadziejne?
- Bo ja... nic z tego nie rozumiem - bąkała różowowłosa.
- To może poproś kogoś, żeby ci wytłumaczył... Może Ami? - delikatnie zasugerowała władczyni Planety Pachnących Oliwek.
- Ale czy ona zechce? - nieśmiało bąkała Mała Dama.
- Jak nie zapytasz, to się nie dowiesz.
- Ona jest do niej bardzo podobna. - Powiedział Seyia do Królowej Serenity. - Czy masz pewność, że to nie ona?
- No wiesz? Oczywiście, że mam. To jest Chibiusa, a tamta nazywała się Chibi Chibi. Nie pamiętasz już? - zapytała Serenity wymierzając mu sójkę w bok.
- Pamiętam Króliczku - powiedział masując miejsce pod lewym żebrem. - Ale to podobieństwo...
- Ty! Ja już nie jestem "króliczkiem" mimo, że nadal tak wyglądam - syknęła blondynka rozglądając się dookoła. Na szczęście w pobliżu nikogo nie było.
- Oj tam. Wracając do tematu... - nie dokończył, gdyż przerwał mu cios w podbródek.
- Seyia! Ile razy mam ci powtarzać? Jestem pewna. Koniec i kropka. - Królowa z wściekłą miną ruszyła pędem do pałacu. Z oddali krzyknęła jeszcze: - Uszy się myje a nie wietrzy!
Goście z Kimnoku wyruszyli w podróż powrotną. Oczywiście pożegnaniom nie było końca, brakowało tylko Ami i Małej Damy, ale Kakyuu usprawiedliwiła je. Skoro Ami tłumaczyła coś jej córce, to mogła przymknąć oko na obowiązki dworskie Chibiusy. Siedziała w salonie popijając ciepłą herbatę, kiedy nagle weszła Mała Dama. Miała minę, która zwiastowała jej szereg pytań. Tym razem padło tylko jedno.
- Mamusiu, kto to był promyk nadziei?
- Skąd o nim wiesz? - zapytała córkę zaskoczona Serenity.
- Księżniczka Kakyuu mi o nim wspomniała, kiedy powiedziałam, że matematyka jest beznadziejna.
Serenity uśmiechnęła się, biorąc córkę na kolana.
- To wydarzyło się jeszcze w XX wieku. Rozpoznawałyśmy nowego wroga - Galaxię. W pewnym momencie, kiedy walka wydawała się przegrana pojawiła się ona. Spadła z nieba. Była do ciebie bardzo podobna, miał tylko ciemniejsze włoski czesane w koczki o kształcie serduszek i błękitne oczy. Nikt nie wiedział jak się nazywa, ani jak ma na imię. Przez pewien czas podejrzewano nawet, że to moja domniemana druga córka. Okazało się, że wystąpiła w roli mojej młodszej "siostry". Fakt jest faktem, jej nie dało się nie lubić. Wystarczało, że spojrzała na kogoś tym swoim niebieskim spojrzeniem. tego uczucia nie da się opisać. Wymawiała tylko słowo "chibi", stąd wzięło się jej imię - Chibi Chibi. W krytycznych momentach walki właśnie ona dawała mi siłę i nadzieję. Był moment, kiedy walka była przegrana - moje Gwiezdne Ziarno zostało zniszczone. Wtedy się przebudziła. Można powiedzieć, że ona sama wygrała tą bitwę moimi rękoma.
- A jaki ma to związek z księżniczką? - Mała Dama patrzyła uważnie na matkę.
- Własnie ona jej pomogła, kiedy Kakyuu trafiła na ziemię. Ukryła ją w bezpiecznym miejscu, a kiedy wydobrzała na tyle, że mogła stanąć na nogach i podjąć walkę, przyprowadziła ją.
- Wiesz kim ona była?
- Oczywiście. Była i jest Gwiezdnym Ziarnem samej Galaxii.
- Chciałabym ją kiedyś spotkać.
- Kogo? Nadzieję? - Serenity uśmiechnęła się i zwichrzyła czuprynę córce. - Kochanie, masz ją w sercu. Kiedy tylko masz poczucie totalnej beznadziei, ona zapala malutkie światełko, które nie pozwala ci zwątpić. A jeżeli chodzi o Chibi Chibi? Kto wie... Może kiedyś jeszcze powróci...
słodka Chibi chibi :) szczerze mówiąc to ją bardziej lubię niż Chibiusę czekam na kolejne opowiadanie i pozdrawiam :) fanka 12
OdpowiedzUsuń"oczywiście pożegnaniom nie było końca, brakowało tylko Ami i Małej Damy, ale Kakyuu usprawiedliwiła je. Skoro Ami tłumaczyła coś jej córce, to mogła przymknąć oko na obowiązki dworskie Chibiusy." <--- yyy a nie czasem Serenity usprawiedliwiła?
OdpowiedzUsuńpodobają mi się Twoje krótkie historie :) ja nie mam wprawy xD ja to pisuję tasiemce, a takich jednorazówek na blogu to mam jedną czy dwie xD może kiedyś będzie więcej :) A historia jak zwykle świetna i taka przyjemna :D