czwartek, 20 lutego 2014

Over the rainbow

Somewhere over the rainbow 
Way up high 
There's a land that I heard of 
Once in a lullaby

Tak, nie wyrosłam jeszcze z kołysanek. Byłam ukochaną córeczką mamusi i tatusia. Teraz jednak wszystko miało się zmienić. Mama miała urodzić kolejne dziecko. Podobno miałam mieć braciszka. Właściwie nie miałam do tej pory styczności z chłopcami. Nawet nie umiałam sobie tego wyobrazić. A wyobraźnię miałam dużą. Często odpływałam w świat marzeń, z którego musiano mnie wyciągać siłą. A że jestem uparta... Cóż to inna sprawa.


Somewhere over the rainbow 
Skies are blue 
And the dreams that you dare to dream 
Yes they do, really do come true 

Tego wieczora siedziałam na parapecie i wpatrywałam się w księżyc. Nie wiem nawet ile czasu to trwało. W każdym razie wyobrażałam sobie, że jestem księżniczką i właśnie tam mieszkam. W radio cicho grała moja ulubiona piosenka... Zamknęłam oczy. Obudziłam się rano w swoim łóżku. Tato miał taką minę, jakby chciał mnie jednocześni ukarać jak i przytulić. Po śniadaniu powiedział mi, że mam brata. Jeszcze dzisiaj go zobaczę. W wieku czterech lat zostałam starszą siostrą.

Someday I'll wish upon a star 
And wake up where 
The clouds are far behind me 
Where troubles melt like lemon drops 
Away above the chimney top 
That's where you'll find me 

Stałam z bukietem czerwonych róż na środku szpitalnego korytarza. Tata gdzieś poszedł, a ja nie wiedziałam, co robić. W końcu zaczęłam chodzić od drzwi do drzwi. Albo sale były puste, albo nie było z kim gadać. W końcu doszłam do sali na końcu korytarza. Siedział w niej chłopiec, kilka lat ode mnie starszy i cichutko płakał. Podeszłam do niego i poprosiłam, żeby nie płakał. On zaś powiedział, że jego przyjaciel odchodzi, a nie ma dla niego żadnego prezentu. Niewiele myśląc dałam mu jedną różę. Otarł łzy i podziękował mi. Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale zawołał mnie tata. Poszłam z nim i zobaczyłam mamę, która trzymała w rękach coś, co wierciło się i głośno krzyczało. To podobno był mój brat. Nie rozumiałam, jak można zachwycać się taką czerwoną i pomarszczoną szkaradą. Kiedy tylko mogłam od razu pobiegłam do tego chłopca. Niestety, nie było go... Został mi tylko jego obraz. Zachowałam go i marzyłam dalej o księżniczce z księżyca i jej księciu o twarzy nieznajomego chłopca...

Somewhere over the rainbow 
Bluebirds fly, hoah 
Birds fly over the rainbow 
Why, oh why, can't I 

If happy little bluebirds fly 
Above the rainbow 
Why, oh why, can't I 



3 komentarze:

  1. Fajniutkie short story i sliczne zdjecie malej Usagi :) Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam tą scenę z filmu :D po prostu jest taka słodka i to ich pierwsze spotkanie :)
    wydawało mi się, że Usa miałą 3 latka xD ale może być i 4, nigdy nie wiem ile ona jest starsza od Shingo, są różne opcje 3 albo 4 lata xD
    A historia świetnie napisane :) Ja nie umiem krótkich a chciałabym... Może kiedyś się uda, albo ktoś ta mi zadanie xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam opowiadanko śliczniutkie . Czekam na więcej takich .
    Pozdrawiam Serena.

    OdpowiedzUsuń