czwartek, 30 października 2014

Luna's third love

Nagroda dla Fanki12 :)

Muzyki tym razem nie ma, jakoś żaden kawałek mi się nie wpasował, więc pisanie pod obrazek, aczkolwiek akcja ściśle powiązana ze 178 odcinkiem starego anime :)
__________________________

Wiedziałam, że tak się to skończy. W końcu trochę już ją znałam. Choć muszę to przyznać. Ja również ponosiłam sporą część winy za to całe zamieszanie...

Zaczęło się całkiem niewinnie. Jak gdyby nigdy nic wylegiwałam się na słoneczku. Fajny był ten murek obok domu Usagi. I zacieniony, i nasłoneczniony. W sam raz dla kota. I jak się okazało dla kameleona... Nie muszę chyba dodawać, że budził on we mnie odrazę. Kiedy się okazało komu uciekł... Cóż w życiu bym nie poszła ani z Seyią, ani tym bardziej z Taikim. Nie to, że ich nie lubiłam. Po prostu wolałam mieć do nich dystans. Już miałam się odwrócić i odejść, kiedy spojrzał na mnie Yaten. Musiałam przyznać, miał w sobie to coś, co skutecznie mnie zahipnotyzowało. Kiedy okazało się, że potrzebują mojej pomocy, bez wahania wskoczyłam w jego wyciągnięte ręce...

Musiałam to przyznać. Był zupełnie inny niż Usagi. Mimo, że musiałam odgrywać zwykłego kota i znosić to wstrętne imię, którym ochrzcił mnie Seyia, byłam nawet zadowolona. Co ja mogłam poradzić na to, że nie lubiłam, kiedy ktoś mnie nie nazywa moim imieniem. Jeszcze "Łysinkę" mamy Usagi jakoś znosiłam, ale to "Czarna"? Nie, nie mogłam się na to zgodzić. Zawsze brały mnie wtedy nerwy, które skutecznie koił Yaten. Kiedyś nawet nazwał mnie swoją rodziną. Bardzo mi się wtedy zrobiło miło. Wiedziałam jednak, że to nie będzie trwało wiecznie...

Minął tydzień. Musiałam choćby dać znak życia. Już po drodze widziałam te plakaty z moimi karykaturami pędzla Usagi. Znaczy, że mnie szukali. Spodziewałam się wymówek. Nawet sceny zazdrości. Zwłaszcza ze strony Artemisa. Ale nie ze strony Minako... Cóż, ona była jego zagorzałą fanatyczką. Wiedziałam, że pisze do niego listy miłosne, których on nie czytał. Ba, nawet ich nie otwierał. Po prostu je wyrzucał. No, ale po moich wyjaśnieniach jakoś to przełknęli. Ustaliliśmy też, że wrócę tam i zbadam sytuację. W koncu dowiadywałam się o nich ciekawych rzeczy...

Tamten dzień również zasługuje na miano pamiętnych. Ta aktoreczka, która również robiła słodkie oczka do Yatena, została zaatakowana przez naszego wroga. Nie wiedziałam co mam zrobić. W końcu najpierw zarysowałam jej oblicze... W końcu postanowiłam zrobić coś, czego nikt się po mnie nie spodziewał. Rzuciłam się na Żelazną Mysz. Muszę przyznać, nie spodziewałam się, że będzie się mnie aż tak bardzo bała... W każdym razie zanim oberwałam wiązka jakiejś mocy, dałam czas dziewczynom...

Pamiętam, że bolało. Później pamiętam jego delikatne dłonie i kojący głos. Zostawił mnie z Artemisem. Jednak ja wiedziałam swoje. Postanowiłam na razie nie dzielić się tą wiedzą z nikim. W końcu Gwiezdne Wojowniczki muszą najpierw same chcieć się ujawnić... W każdym razie moje podejrzenia się potwierdziły. Pozostało tylko pytanie: kim jest ta jego tajemnicza ukochana?

Po tej przygodzie zostało mi już tylko wspomnienie. Jednak to uczucie do niego... Cóż, gdyby nie Artemis i fakt, że jestem kotem, to kto wie?


1 komentarz:

  1. śliczne dzięki za opko :) ciekawie to napisałaś i jestem zadowolona :) pozdrawiam fanka 12 :)

    OdpowiedzUsuń